Autor |
ktos104
Administrator
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubelskie
Pią 13:38, 10 Lut 2006
|
|
Wiadomość |
|
JOANNA I OCHRONIARZE
Widzisz ją?
- Nie. Poczekaj.
- Teraz patrz! Jest tam. Stoi w kolejce do kasy irytował się Marek, pracownik firmy ochroniarskiej przy dużym, krakowskim markecie.
- Ach, teraz ją widzę - ucieszył się Robert, jego kolega po fachu.
- Co o niej myślisz?
- Na pierwszy rzut oka, niezła.
- Niezła? Jest fantastyczna. Przyjrzyj się tylko.
Tak. Była fantastyczną kobietą. Zdecydowali się właśnie ją wybrać do realizacji swojego planu.
Joanna niecierpliwiła się stojąc w kolejce do kasy. Był piątek wieczór. Henryk, mąż Joanny, wracając do domu z pracy odebrał ją z firmy, gdzie pracowała. Po drodze do domu przypomnieli sobie, że nie zrobili jeszcze zakupów na weekend. Postanowili więc podjechać do najbliższego marketu. Zrobili najpotrzebniejsze zakupy i zapakowali je do samochodu. Wtedy Joannie przypomniało się, że nie kupili jeszcze kawy.
- Wrócę szybko i kupię - poinformowała męża.
- Dobrze, poczekam w samochodzie.
Teraz Joanna z jedną paczką kawy w ręce stała po raz drugi w kolejce do kasy. Całe szczęście, że obsługa była sprawna i kolejka posuwała się dość szybko. Pochłonięta myślami o nadchodzącym weekendzie, nie zauważyła, że przygląda jej się dwóch ochroniarzy. Doszła do kasy, zapłaciła za kawę i skierowała się do wyjścia.
- Przepraszam Panią - usłyszała nagle.
Przystanęła zdziwiona. Przed nią stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w mundurze firmy ochroniarskiej.
- Przepraszam, poinformowano mnie, że dokonała pani kradzieży w naszym markecie - powiedział do niej ściszonym głosem.
- Co? Ja? To pomyłka - chciała iść dalej, ale ochroniarz znowu zastąpił jej drogę.
- Proszę się nie opierać i nie robić scen. Wyjaśnimy to dyskretnie, jeśli pójdzie pani ze mną na zaplecze.
Tak. Joanna nie chciała robić widowiska. Oskarżenie o kradzież to poważna sprawa. A jeśli wśród tego tłumu są jacyś jej znajomi? Zdecydowanie wolała przystać na warunki ochroniarza. Przecież nic nie ukradła. Na zapleczu wszystko się wyjaśni. Jeszcze będą ją za to przepraszać. Nie próbowała nawet poinformować czekającego Henryka. Była przekonana, że całe wyjaśnienia potrwają nie dłużej niż dwie, trzy minuty. Podążyła więc za ochroniarzem ku drzwiom na zaplecze. Dołączył do nich drugi ochroniarz - Robert. Na zapleczu, w biurze było ich jeszcze dwóch. Marek podprowadził ją do biurka, przy którym siedział (jak się Joanna domyśliła) ich dowódca.
Janusz rzeczywiście był ich przełożonym.
- Poproszę pani dokumenty - odezwał się spokojnym głosem mierząc ją wzrokiem od stóp do głów.
- Proszę - Joanna pogmerała w torebce i podała dowód osobisty.
- Taaak... Zamieszkała w Krakowie... Wiek 37 lat... Mężatka... Dwoje dzieci...
- Janusz zaczął czytać dane na głos.
- Właśnie, syn z córką są w domu. A mąż czeka na parkingu w samochodzie, więc proszę żebyście się pospieszyli z tymi wyjaśnieniami - powiedziała podniesionym głosem.
Spojrzeli po sobie. Męża czekającego w samochodzie nie przewidzieli, ale nie przejęli się tym zbytnio.
- Spokojnie. Robimy tylko to, co do nas należy - znowu obrzucił uważnym spojrzeniem figurę kobiety.
Ta średniego wzrostu brunetka, o lekko pofalowanych włosach do ramion przykuwała uwagę niejednego mężczyzny. Miała na sobie jasny żakiet, spod którego widać było białą bluzkę. Znaczna wypukłość na wysokości klatki piersiowej mówiła dużo o rozmiarze jej piersi. Krótka spódnica do kolan odsłaniała znaczną część nóg ubranych w ciemne rajstopki. Całości dopełniały kształtne biodra i leciutko uwypuklony brzuszek.
- Poproszę za mną - Robert podszedł do drzwi prowadzących do sąsiedniego pomieszczenia i otworzył je. Joanna weszła do drugiego pomieszczenia. Za nią Robert i Marek. Zamknęli drzwi. Stał tam stolik z trzema krzesłami i niewielki tapczan.
- Przepraszamy, ale... - zaczął Robert nieśmiało. - Jest pani podejrzana o kradzież, więc proszę nam wybaczyć, ale musimy panią zrewidować - Marek był bardziej stanowczy.
- Co? - Joanna była maksymalnie zaskoczona, nie spodziewała się tego.
- Taka jest procedura - ciągnął Marek zbliżając się do niej z dziwnym błyskiem w oku.
Znała to spojrzenie. Pojawiała się w oczach jej męża zawsze, gdy wkładała na wieczór swoją seksowną bieliznę i przechodziła z łazienki do sypialni. Wtedy były to zawsze upojne wieczory i noce spędzane na wyuzdanym seksie do białego rana. To było spojrzenie zdradzające podniecenie. A więc są podnieceni. Nic dziwnego. Wiedziała, że jest atrakcyjną kobietą, że się podoba mężczyznom. A teraz ci dwaj mają ją... Zrewidować?... To znaczy, co?... Obmacać?... Zrobiła krok w tyłu, po chwili drugi, zdając sobie sprawę, że tam z tyłu jest ściana, o którą zaraz się oprze. Co wtedy?
- Na pewno nie chciałaby pani abyśmy osobiście panią zrewidowali. To oczywiste. Proszę się samej rozebrać.
Świnie. Teraz się napatrzą. Ale cóż mogła zrobić. W końcu jest podejrzana o kradzież. Zobaczą, że nic nie ma przy sobie i puszczą ją wolno. A że się napatrzą... Trudno. Przynajmniej nie będą jej dotykać.
Rozpięła jeden guzik żakietu i zdjęła go powoli, umiejętnym ruchem. Mężczyźni wpatrywali się w jej piersi ukryte pod cieniutką bluzką. Z pod spodu prześwitywał koronkowy stanik.
- Dalej proszę - ponaglił ją Marek.
Zaczęła rozpinać bluzkę. Guziczek po guziczku odsłaniała delikatną, jasną skórę dekoltu. Niżej, coraz niżej. W końcu rozpięła całą bluzkę. Dół bluzki wysunęła ze spódnicy i rozchyliła bluzkę. Oczom coraz bardziej podnieconych mężczyzn ukazał się cudowny widok dużych, pełnych piersi osłoniętych tylko białą, prześwitującą koronką. Zdjęła bluzkę do końca. - Do diabła - pomyślała - Że też założyłam tę prześwitującą bieliznę. Teraz mają na co popatrzeć. Majtki też prześwitują - przypomniała sobie ze zgrozą.
- Dalej, teraz spódnica - niecierpliwił się znowu Marek.
Joanna widziała rosnące powoli w ich spodniach wypukłości. Sięgnęła jednak do tyłu gdzie był suwak spódnicy, wypinając przy tym swoje cudowne piersi. Rozpięła suwak i zsunęła spódnicę na podłogę. Ciemne, idealnie przylegające rajstopy okrywały zgrabne nogi, uda i biodra kobiety. Równie delikatne jak stanik majtki bieliły się pod rajstopami. Idealnie opinały jej wzgórek łonowy tak, że można było prawie odczytać kształt jej szparki. - Teraz rajstopy.
- O nie! Przecież widzicie, że nic nie mam. Nie będę przystawała na te wasze świńskie propozycje. Czy mogę się już ubrać?
- Jeszcze niech się pani obróci tyłem.
Podziwiali jędrne, zgrabne pośladki. Nie za małe, ale i nie za duże. Wprost stworzone do dawania rozkoszy mężczyznom. Marek podszedł do niej i klepnął ją delikatnie w pośladek.
- Hej! Tego za wiele - nie odwróciła się jednak wiedząc, że stoi tuż za nią.
Objął ją w pasie, kładąc dłonie na jej brzuchu i przyciągając ją do siebie. Poczuł cudowne pośladki na swoich biodrach. Był pewien, że ona czuje jego sterczącego penisa. Miał nadzieję, że też jest podniecona. Że może coś zaproponuje w zamian za wypuszczenie. To by było coś. Gdyby sama chciała. Czy chciał ją zerżnąć? Jasne, że tak. Miał jej cudowne ciało tuż przy sobie, chłonął jej zapach. Wtulił twarz w jej włosy i przysunął usta do jej ucha.
- Dobrze. Ubierz się. Teraz poczekamy na przyjazd policji. Muszą spisać protokół ze zdarzenia.
Na koniec liznął delikatnie językiem jej ucho. Ciarki przebiegły jej po plecach. Zawsze tak reagowała na delikatny dotyk ucha. Wiedział o tym Henryk i wykorzystywał to w ich grze wstępnej. Teraz Joanna też była lekko podniecona. Zdziwiła się, ale striptease przed obcymi facetami ją podniecił. Całe szczęście, że nie musi zdejmować rajstop. Może nie zauważą jej delikatnej wilgoci w kroczu. Marek puszczając kobietę, delikatnie przesunął dłonie po jej piersiach, rozkoszując się tym dotykiem. Nagle poczuł jej sztywne sutki.
- Gorąca jesteś - stwierdził ze zdziwieniem - a może się zabawimy?
Pożerał widok jej piersi, zerkając na te cudowne półkule przez ramię Joanny.
- Odczep się świntuchu - Joanna odepchnęła go i zaczęła się ubierać.
Marek i Robert wyszli zamykając za sobą drzwi.
Przez moment Janusz widział w szparze otwartych drzwi skąpo ubraną Joannę jak zaczyna zakładać spódnicę.
- I jak poszło? - zapytał.
- Super. Zupełnie bez problemu się rozebrała. Uwierzyła, że taka jest procedura. A potem nawet ją trochę wymacałem - chwalił się Marek.
- To jaka decyzja? Bierzemy ją?
- Oczywiście. Jest super.
- A mąż?
- Damy mu radę. A może się przyłączy? - roześmiali się.
Robert wyszedł na zewnątrz po samochód. Janusz wziął przygotowaną wcześniej herbatę i wszedł do pokoju, w którym Joanna się ubierała. Właśnie zapinała bluzkę i te cudowne półkule ginęły w fałdach materiału. Miał ochotę zerwać z niej tę bluzkę, zerwać stanik i przyssać się do jej nagich piersi, ale powstrzymał swą żądzę.
- Przepraszam za to zamieszanie. Zaraz przyjedzie policja i zakończymy całą sprawę. Tymczasem przyniosłem pani herbatę do napicia.
- Wie pan, co ten pański człowiek zrobił? - Joanna miała wzburzony, drżący głos - Kazał mi się rozebrać, a jak już to zrobiłam, chwycił mnie za pośladek, a potem za piersi. Wykorzystał mnie. Wykorzystał tę sytuację. To niedopuszczalne. Złożę skargę policji.
- Sam bym cię teraz wykorzystał, ślicznotko - pomyślał Janusz. Biedna, nie wiedziała, że już jest na ich łasce i niełasce. Już zdecydowali. Wybrali właśnie ją. Podjęli decyzję, co do dzisiejszej nocy.
- Przepraszam jeszcze raz i... proszę wypić herbatę. To panią uspokoi.
Wyszedł zamykając drzwi.
Przyszedł Robert.
- Samochód już czeka. Widziałem jakiegoś faceta na parkingu. Krąży tu i tam zniecierpliwiony. To chyba ten jej mąż.
- Spokojnie, poradzimy sobie - Janusz wrócił do Joanny.
- Policja dzwoniła, że nie przyjedzie. Nie mają wolnego radiowozu. W takim razie to my pojedziemy na komisariat.
- Cudownie. Tam złożę na was skargę - Joanna już całkowicie ubrana wzięła torebkę i wyszła na korytarz.
- Tędy proszę - Robert skierował ją do tylnego wyjścia na parking.
Wyszli. Przy wejściu stało duże terenowe Mitsubischi z oznakowaniami firmy ochroniarskiej.
- Marek otworzył jej tylne drzwi - Proszę do środka.
Henryk zniecierpliwiony już miał pójść, szukać żonę, gdy zauważył ją w towarzystwie czterech mężczyzn wsiadającą do samochodu ochrony. Podbiegł do nich.
- Joasiu! Co się dzieje?
- Wszystko w porządku. Małe nieporozumienie - nie chciała go teraz denerwować - Jedziemy tylko na policję. Właściwie mogę jechać z mężem za wami. - zwróciła się do Marka.
- Niestety musi pani jechać z nami - Janusz wepchnął ją do samochodu nie dając jej wyboru.
- Hej! Co to za traktowanie mojej żony? - Henryk oburzył się.
- Proszę się uspokoić i jechać za nami. Wszystko się wyjaśni - Janusz panował nad sytuacją.
Wsiadł za kierownicę. Ryszard obok niego. Marek i Robert usiedli z tyłu po obu stronach wystraszonej Joanny. Ruszyli z piskiem. Henryk pobiegł do swojego samochodu i ruszył za nimi. Wydawało mu się, że żona miała o jeden guziczek przy bluzce rozpięty więcej niż zwykle. Ale pomyślał, że chyba mu się wydawało. Chwilę kluczyli po krętych dróżkach parkingowych wokół marketu, po czym wyjechali na główną ulicę.
Joanna siedziała pomiędzy mężczyznami milcząc. Jej spódnica kończyła się tuż nad kolanami odsłaniając je dokładnie. Już po chwili Marek położył rękę na kolanie kobiety.
- Co robisz? Przestań! - Joanna zaprotestowała.
- Jesteś taka gorąca. Rozpalasz mnie - wyszeptał w jej kierunku nie zdejmując dłoni z kolana.
- Co ty sobie wyobrażasz? Właśnie jedziemy na policję. A tam o wszystkim im opowiem. Nie ujdzie ci to na sucho - była oburzona.
Henryk jadąc za nimi widział, jak żona żywo gestykuluje. Tak robiła tylko w stanach silnego wzburzenia.
- O co jej chodzi? - zastanawiał się.
Marek nie tylko nie zabrał ręki z jej kolana, ale zaczął ją przesuwać po udzie w górę, wsuwając pod spódnicę. Chciała mu przeszkodzić, ale w tym momencie chwycił jej lewą ręką swoją drugą ręką. Prawą rękę Joanny trzymał już Robert uniemożliwiając jej tym samym jakąkolwiek obronę. Wolną dłoń położył na jej piersi, wyczuwając pod spodem cudowną miękkość.
- Co to ma znaczyć?! Puśćcie mnie. Przestańcie.
- Naprawdę uwierzyłaś, że jedziemy na policję? - siedzący obok prowadzącego wóz Janusza, Ryszard odwrócił się, patrząc z zadowoleniem na zabiegi kolegów.
- Co się dzieje? Dokąd mnie wieziecie?
- W jedno cudowne miejsce, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Tam się zabawimy, laluniu. To będzie upojna noc.
Jakby na potwierdzenie tych słów Marek wsunął rękę jeszcze głębiej pod jej spódnicę wciskając się między jej zwarte uda, a Robert wsunął dłoń pod jej żakiet chwytając pierś przez bluzkę. Joannie zrobiło się gorąco. Z powodu tego, co się dowiedziała. Nie widziała żadnych szans ucieczki. Ale i z powodu ich pieszczot. Jej najgłębiej skrywanymi fantazjami był seks z nieznajomym mężczyzną i udział w seksie grupowym. Nigdy nie przyznawała się do nich nawet mężowi. A teraz realizują się obie te fantazje. Jednak to były tylko fantazje. Tak naprawdę nie chciała, żeby się ziściły. Jej ciało jednak odpowiadało rosnącym podnieceniem. Robert pieścił jej biust coraz intensywniej. Ryszard przyglądał się im i dotykał swojego pęczniejącego w spodniach penisa. Nawet Janusz ustawił tak lusterko wsteczne, aby raz po raz podglądać to, co dzieje na tylnym siedzeniu. A tam mężczyźni siedzący po bokach Joanny zaczęli ją całować. Równocześnie z obu stron polowali ustami na jej usta. Wykręcała głowę jak mogła. Obsypywali więc pocałunkami je policzki i szyję. Pieścili językiem jej uszy. Znowu miała te ciarki na całym ciele. Spotęgowane teraz innymi pieszczotami. Robert odpiął dwa guziki jej bluzki i wsunął dłoń do środka, chwytając teraz gorący biust tylko w samej miseczce stanika. Był naprawdę cudowny. Taki miękki i delikatny. Z kontrastującym sztywnym sutkiem. Za to Marek dotarł w końcu do jej krocza. Najpierw tylko otarł się o nie. A później, już śmielej zaczął pocierać jej myszkę. Poczuł ciepło i wilgoć.
- No proszę. Nasz mała już jest gotowa. Rozpalona jak hutniczy piec. I chętna do przyjęcia naszych twardych kutasów. Chcesz tego prawda? - teraz udało mu się pocałować ją dokładnie w usta nie dając jej szansy na odpowiedź.
Henryk jechał cały czas za nimi. Już dawno zorientował się, że coś jest nie tak. Jakieś pięć minut temu minęli granice Krakowa i mknęli w mrok szosą. Teraz dostrzegł ponadto, że jeden z mężczyzn siedzący obok Joanny pochyla się nad nią. Co on może robić? Mówić do niej? Wtedy nie pochylałby się. Szeptać coś na ucho? Chyba też nie. Boże... On ją całuje... - zaświtało Henrykowi. Facet nieznacznie obracał głową cały czas, przywierając jednak do głowy jego żony. Wyglądało to ewidentnie na długi, namiętny pocałunek. I było nim w rzeczywistości. Joanna prężyła ciało pod pieszczotami piersi, krocza i pod pocałunkiem.
- Ole...! Tak chło paki - entuzjazmował się Ryszard na przednim siedzeniu - rozpalcie ją, do czerwoności.
Nagle usłyszeli intensywne trąbienie z tyłu.
- O! Mężulek jedzie za nami. Zupełnie o nim zapomniałem - odezwał się milczący do tej pory Janusz.
- Pokażcie mu, co traci - zaproponował Ryszard.
Kazali Joannie uklęknąć na siedzeniu, tyłem do kierunku jazdy i ręce oprzeć na oparciu. Mitsubischi był dużym samochodem i z tyłu miał dużo miejsca na takie baraszkowanie. Marek i Robert uklęknęli po jej bokach, trochę z tyłu. Rozchylili jej żakiet tak, aby Henryk wszystko widział i dobrali się do jej piersi. Henryk nie wierzył własnym oczom. Oto ma na widoku swoją żonę przodem do niego i widzi jak dwoje obcych facetów miętosi jej cudowne piersi. Znowu zatrąbił. Tylko tak mógł protestować. Nie był w stanie w żaden sposób zatrzymać swoim Clio rozpędzonego terenowca. Tymczasem mężczyźni rozpięli jej bluzkę, odsłaniając piersi kobiety w koronkowym staniku. Znowu zaczęli je pieścić. Jakiś sportowy samochód jechał za Henrykiem. Jego kierowca też widział całą scenkę. Zatrąbił i wyprzedził ich, machając z uśmiechem do tych w terenowym. Nie wiedział, co tak naprawdę się tam dzieje. A Marek i Robert zaprzestali pieszczot piersi Joanny. Ich ręce zniknęły gdzieś za nią z tyłu. Joanna patrzyła przepraszająco na męża. Zamknęła na moment oczy i otworzyła usta w głębokim oddechu, czy też może jęku (rozkoszy?). Tego Henryk nie słyszał. Domyślił się za to, że oni zadarli jej spódnicę do góry i dobieraj cię do jej tyłeczka. Nie mylił się. Mieli przed sobą cudowną, wypiętą, kształtną pupcię okrytą koronką majtek i cienką mgiełką ciemnych rajstop. Pieścili te pośladki dłońmi, po czym przywarli do nich biodrami. Od tyłu, trochę po bokach, aby obydwoje mogli się nią cieszyć. Czuła wyraźnie ich twarde, sterczące penisy przywarte do jej pośladków. Marek chciał już iść dalej i wyciągnąć swojego kutasa ze spodni, gdy Ryszard go powstrzymał.
- Spokojnie, jeszcze nie dojechaliśmy. Cała noc przed nami.
Na te słowa Marek i Robert oprzytomnieli. Posadzili Joannę normalnie na siedzeniu, sami też usiedli spokojniej. Ale nie zaprzestali dotykać jej prawie obnażonych piersi i miętosić jej wzgórka łonowego. Joanna bezbronna, ale i podniecona poddawała się tym zabiegom z zamkniętymi oczami i głową odchyloną do tyłu.
W pewnej chwili Janusz skręcił z szosy w wąską leśną dróżkę. Dojeżdżali na miejsce. Po przejechaniu około kilometra dojechali do wysokiej bramy ogrodzenia. Janusz otworzył ją pilotem i wjechał na brukowany plac przed jakimś budynkiem. Za nimi wjechał samochód Henryka. Zatrzymali się. Henryk wyskoczył z samochodu i podbiegł do wysiadających mężczyzn.
- Co robicie?! Zwariowaliście?! Zostawcie moją żonę w spokoju!
- Uspokój się - warknął Marek - nic nie zrobisz, ona dzisiejszej nocy i tak jest nasza.
Na potwierdzenie tych słów jedną ręką podniósł wysiadającej akurat z samochodu Joannie spódnicę odsłaniając kształtne podbrzusze w majtkach i rajstopach, a drugą przesunął po jej kroczu. Joanna jęknęła, ale nie zaprotestowała. Wiedziała, że nie ma sensu. Henryk chciał się rzucić na Marka, ale stojący obok Ryszard błyskawicznie, wyćwiczonym ruchem przyłożył mu pistolet do skroni.
- Uspokój się, bo oberwiesz. Ty i twoja piękna żona będziecie nam dziś w nocy towarzyszyć. Idziemy.
Weszli do budynku, który okazał się siedzibą ich firmy ochroniarskiej. Część parterowa wyglądała na biuro. Poprowadzili Joannę schodami w dół do piwnicy. Korytarz był ładnie wykończony boazerią. Podeszli do pierwszych z prawej drzwi i wprowadzili Joannę do środka. Był to duży pokój z grubym, drogim dywanem, szerokim łóżku na środku i olbrzymim lustrem zajmującym prawie całą jedną ścianę. Ryszard poprowadził Henryka do sąsiedniego pokoju, który był nieco mniejszy od sąsiedniego. Z poustawianymi rzędami foteli skierowanymi w stronę szyby zamiast ściany. Widać przez nią było pokój, do którego wprowadzili Joannę. Owe lustro okazało się lustrem weneckim, przez które można było oglądać to, co się dzieje w sąsiednim pomieszczeniu. Posadził Henryka na środkowym fotelu i przykuł go kajdankami.
- Tu będziesz mógł obserwować swoją żonę w akcji. Zostawiam ci lewą rękę wolną, abyś mógł się onanizować. Będziesz tego potrzebował - to mówiąc wyszedł zamykając drzwi.
Henryk próbował się uwolnić, ale na próżno. Dał więc spokój i bezradnie patrzył na to, co się dzieje w sąsiednim pokoju.
A w sąsiednim pokoju mężczyźni otoczyli Joannę i zaczęli się do niej dobierać. Ich ręce dotykały ją wszędzie, miętosząc jej i tak już pozostające w nieładzie ubranie. Zdjęli jej żakiet i bluzkę. Pieścili jej duże, dorodne piersi w staniku. Po chwili na podłogę zsunęła się spódnica odsłaniając zgrabne, seksowne biodra. Zaczęli wodzić dłońmi po jej pośladkach, brzuszku, po podbrzuszu i kroczu. Kazali jej stanąć w lekkim rozkroku. Teraz swobodnie pieścili jej wzgórek łonowy. Joanna słaniała się na nogach. Musieli ją podtrzymywać. Ktoś rozerwał cienki materiał rajstop. Przez błyskawicznie powstałą dziurę dobrali się do niej jedynie przez majtki.
- Dobrze, że Heniu tego nie widzi - pomyślała Joanna nieświadoma, że mąż siedzi tuż za tym lustrem. Biedak onanizował się widząc swoją żonę obracaną przez tych mężczyzn. Podniecało go to. Kiedyś chciał nawet zaproponować żonie seks we trójkę. Zaprosiłby któregoś z kolegów z pracy. Każdy by się zgodził. Wiedział, że Joanna ich rajcuje. Widział te ich spojrzenia, kiedy przychodziła do niego do biura. A teraz ma to na żywo. Tylko bez ich zgody i bez jego udziału. Wiedział, że długo nie wytrzyma i jak tylko oni zaczną wkładać swe obślizgłe kutasy w jej delikatną cipkę, spuści się. A że to z nią zrobią, to nie miał żadnej wątpliwości.
Ryszard rozerwał rajstopy Joannie do końca. Tylko jakieś resztki pozostały na jej nogach. Ale do łona mieli prawie swobodny dostęp. Pozostały tylko majtki. Przez chwilę pieścili ją właśnie poprzez majtki, po czym Marek odsunął paseczek materiału odsłaniając różową różyczkę kobiety. Delikatne płatki, rozchylone zapraszały do środka. Rzucili się na nią jak wygłodniale sępy. Rozmasowali wyciekającą już obficie z wnętrza wilgoć po jej podbrzuszu i wewnętrznych stronach ud. Wsuwali palce do jej środka, ale na razie jakby nieśmiało. Jeden, najwyżej dwa palce i to nie głęboko. Zanurzali tylko czubki. Ale to wystarczyło, żeby Joanna odchodziła od zmysłów. Nigdy jeszcze nie była tak rozpalona. Myśląc, że mąż nie jest świadkiem tych scen, poddała się namiętnościom, nie tłumiła już swych odczuć. Odrzuciła głowę do tyłu dysząc ciężko i raz po raz pojękując. Jej jęki mocniej podziałały na otaczających ją mężczyzn. W strzępy poleciał jej stanik wyswobadzając cudowne, duże, kształtne piersi. I te sterczące w ekstazie sutki otoczone dużymi, ciemnymi otoczkami. Po prostu odlot. W ślad za stanikiem w strzępy poszły też majtki. Teraz miała na sobie już tylko resztki rajstop na nogach. Ale to nie stanowiło dla napalonych facetów żadnej przeszkody. Mieli ją między sobą praktycznie nagą, gotową na wszystko. Zupełnie im oddaną.
Położyli ją na łóżku na wznak z rozłożonymi nogami. Jednocześnie tak, aby siedzący za lustrem Henryk widział wszystko jak najdokładniej. Rozebrali się błyskawicznie i otoczyli ją stojąc dookoła łóżka z wyprężonymi, śliskimi i lśniącymi penisami. Były olbrzymie. Dużo większe niż penis Henryka, którego Joanna znała. Marek pierwszy uklęknął między udami kobiety i pochylił się nad nią. Przysunął kutasa do jej szparki i pocierał jej wejście jakąś chwilę. Joanna dyszała głęboko, czując jego gorącego kutasa na swojej muszelce. Czekała na pchnięcie. Marek przedłużał tę chwilę. W końcu wszedł w nią. Czuł jej cudowną wilgoć, żar, była naprawdę rozpalona. Miała ciasną cipkę. Zupełnie jak nastolatka. Joanna z kolei czuła jak wsuwający się twardy i śliski, a przede wszystkim duży narząd rozciąga ją dając nieziemską rozkosz. Wszedł w nią na całą głębokość. Pochylił się bardziej i pocałował gorąco w usta. Pozostali mężczyźni dobrali się z boków do jej piersi. Były cudownie delikatne, miękkie i ciepłe. Ostry kontrast stanowiły tylko wyprężone sutki. Zaczęła się orgia. Marek posuwał ją z początku powoli, delikatnie. W miarę narastającej żądzy poruszał się jednak szybciej, mocniej wchodząc do jej rozpalonego wnętrza. Joanna czuła, że zbliża się orgazm. Jednak wcześniej eksplodował Marek. Wystrzelił gorącą mazią wypełniając jej pochwę. Posuwał się szaleńczym tempem w tej mazi. Trwał w tej ekstazie jak najdłużej. Rozpalał coraz bardziej kobietę leżącą pod nim. Rozkraczoną, bezbronną, kompletnie oddaną. Kiedy skończył pozostawił Joannę tuż przed orgazmem. Wysunął oklapłego już penisa z jej cipki. Przy okazji wyciekło z niej trochę spermy. Zrobił miejsce kolegom.
Kolejny był Robert. On widząc na twarzy Joanny grymas zbliżającego się orgazmu nie tracił czasu. Chciał przeżyć to z nią wspólnie. Być we wnętrzu tej cudownej kobiety, gdy szczytuje to musi być wspaniałe doznanie. I było. Miał trochę mniejszego penisa, ale jak tylko w nią wszedł Joanna zaczęła dochodzić. Wystarczyło kilka ruchów w jej ciasnej, pełnej gorącej spermy cipce, aby kobieta szczytowała. Poczuł silne rytmiczne skurcze na swoim prąciu. Fala gorąca i dreszczy przetoczyła się przez ciało Joanny. Naprężyła wszystkie swoje mięśnie. Jemu też nie trzeba było wiele. Kilka ruchów i wystrzelił wtłaczając w jej cipkę kolejną dawkę gorącej spermy.
Tu Henryk doprowadzony do ostateczności, masturbujący się od chwili, gdy położyli jego żonę na łóżko z szeroko rozłożonymi nogami poczuł, że nie wytrzyma. Nakrył swojego wyprężonego penisa dłonią i wystrzelił czując w dłoni rozkoszne ciepło.
Teraz Janusz i Ryszard dobierali się do Joanny. Janusz leżąc na plecach posadził sobie Joannę na okrakiem na biodrach, nadziewając ją na swojego wyjątkowo dużego penisa. Ciasna cipka kobiety ledwo była w stanie go przyjąć. Za to rozkosz, jaką jej tym sprawiał nie mogła się równać z niczym innym. Ryszard nie chciał dłużej czekać. Pochylił siedzącą na Januszu Joannę eksponując w ten sposób jej tyłeczek. Uklęknął za nią i powoli, delikatnie wsuwał się w jej odbyt. Rozległ się przeciągły jęk rozognionej i rżniętej kobiety. Chwilę się układali, po czym zaczęli ją posuwać równocześnie. Joanna bliska omdlenia z rozkoszy, nigdy jeszcze nie odczuwała nadchodzącego kolejnego orgazmu tak szybko, po pierwszym...
To był dopiero początek nocy...
Brali ją po kolei, w różnych pozycjach, bez chwili wytchnienia. Oni odpoczywali. Ich było czterech. Ona nie. Ona była jedna. Sama. Samiuteńka wśród tych napalonych samców. Bezradna i bezbronna. Kolejne wytryski nie były już w jej cipce ani pupci. Kierowali je na jej brzuch, piersi, twarz... Nad ranem była cała w śliskiej, lepkiej, białej mazi. Pieścili jej piersi i cipkę rozsmarowując spermę dookoła...
Rano była wolna. Osłabiona, słaniająca się na nogach ubrała strzępy swojego ubrania. Wyszła przed budynek. Tam przy samochodzie czekał już oswobodzony Henryk.
- Hej! - krzyknął za odchodzącym małżeństwem stojący w drzwiach Janusz- nie próbujcie iść na policję, wszystko jest tu nagrane. Jak puścicie parę z ust, wasi znajomi dostaną ciekawy film do oglądnięcia - uśmiechał się machając trzymaną w ręku kasetą video. Bohaterowie tej historii są fikcyjni i wszelkie podobieństwo do osób rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe.
skomentuj:
Post został pochwalony 0 razy
|
|