Autor |
Wiadomość |
'MAVERICK' |
Wysłany: Czw 15:04, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
ktosiek ales dołożył do pieca!!! |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 14:08, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Miłość Od Pierwszego Wejrzenia
Tomka poznałam na wakacjach, które całe spędziłam nad morzem, pracując u mojej kuzynki w sklepie. Byłam wtedy w związku przez 3 lata, który zalicza się raczej do tych udanych. Tak może wydać się to głupie, że będąc z kimś tak długo a jednocześnie kochając go, zwrócić uwagę na kogoś obcego, a jakże wyjątkowego.......
To była zwyczajna dyskoteka. Bo jaka mogła być, gdy nie było ze mną mojego chłopaka (Darka)- nie był ze mną na wakacjach. Jednak muzyka tej nocy była nieco inna jej rytmy wprawiały ciało w jakieś nieopętane zmysły a oczy zaczynały błądzić daremnie po całej sali. To był szaleńczy taniec, nawet bardzo. Muzyka techno wprawiła moje ciało w jakiś szał, który opętał mnie na dłuższa chwilę. Tańcząc miałam zamknięte oczy, bo po co miałam sobie psuć nastrój widokiem padniętych ludzi. Po nodze czułam spływającą kropelkę potu... otworzyłam oczy i nie chciałam ich już więcej zamknąć . Na wprost mnie tańczył przystojny szatyn. Mój książę ze snów stał przede mną taki sam jak we śnie, był tak blisko a jednocześnie tak daleko. Nasze spojrzenia spotkały się i zostały w więzie miłości, miłości, która zrodziła się w naszych sercach od pierwszego wejrzenia. Od chwili kiedy nasz zagubiony wzrok się spotkał. W tej chwili nasze serca połączyły się na wieki jakąś nie rozerwalną nicią, która dała tyle tęsknoty. To była chwila -która była jedną z tych najważniejszych w moim życiu. Nagle poczułam powiew rzeczywistości. Który uświadomił mi, że taki chłopak jest nie dla mnie-jest zbyt idealny za bardzo wymarzony i wyśniony. Zamknęłam oczy, zamykając uczucie. Oddałam się tańcu. Nagle poczułam oddech na moim gołym ramieniu. Oddech, który wydawał mi się tak bliski i znajomy. Nie chciałam oglądać się za siebie tak było dobrze- chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Nigdy się nie skończyła. Usłyszałam głos, który do dziś dnia żyje w moich uszach. To był on. Mój wymarzony książę ze snów. Zaprosił mnie na piwo ( jakże banalne w porównaniu z działającymi się tam rzeczami). wyszliśmy na zewnątrz. Księżyc oświetlał nasze twarze. Zatopiliśmy się w rozmowie. Niezwykła w swej zwykłości wymiana zdań. Rozmawialiśmy długo, a nasze słowa unosił wiatr... jednak każde z nas w podświadomości pragnęło pocałunku, pocałunku który da nam obojgu tyle szczęścia i ukojenia. Chwilę ta poprzedziliśmy głębokim spojrzeniem w oczy. Nagle nasze wargi spotkały się, nasze serca połączyła miłość jakaś dziwnie piękniejsza od pozostałych. Obydwoje nie myśleliśmy o niczym, pragnęliśmy aby ta chwila się nigdy nie skończyła. Otumanieni pocałunkiem, wyszliśmy z dyskoteki otuleni miłością. Udaliśmy się na plażę, a nasze kroki były niczym uniesienia w jakimś miłosnym opowiadaniu. Weszliśmy do wody, ochłodzić to uczucie, które dało naszym sercom tyle radości. Legliśmy na piasek, przykrywając nim miłość, by nam nie uciekła. Znów odlecieliśmy w pocałunku tym razem nie jednym. Depcząc piasek i zbliżając się do domu wiedzieliśmy, że musimy się rozstać, jednak żadne z nas nie okazywało smutku- wiedzieliśmy, że tak musi się stać. Nadszedł czas na pocałunek, ten ostatni, który nigdy się nie powtórzy, który zamknie na zawsze tę noc w naszych sercach. To była chwila, a jakże piękna i smutna chwila. Ostatnie dotknięcie warg, które pragną, przecież siebie jak żadne inne, ostatni uścisk dłoni, które , przecież pragną pozostać złączone. I wreszcie ostatnie spojrzenie, które zapoczątkowało to coś, tę miłóśc, która, przecież była prawdziwa.
Pozostaje wiele pytań dlaczego żadne z nas nie pomyślało o wymianie adresów czy telefonów. Dlaczego zakochałam się będąc zakochana w kimś innym? Dlaczego wciąż czuję jego oddech na moim ramieniu?
To była ta miłość, ta od pierwszego wejrzenia, która pozostawia w sercu ogromny ślad... tak musiało być musieliśmy się rozstać bez słowa, bez adresów, bez telefonów to były za błahe sprawy, by o nich wtedy myśleć. Jedno jest pewne, że on i ja będziemy pamiętać tę noc do końca życia i uznawać ją za ta najpiękniejszą. Skąd to wiem powiedział mi to w moich snach....
skomentuj : |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 14:06, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
[quote="kamillek1"]No Maver zaczynaj te twoje tamty [/quote
co wy tak cicho?/ |
|
|
kamillek1 |
Wysłany: Czw 14:05, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
I najwiecej odzywa sie ten co nic nie wie |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 14:00, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Idealna partnerka
Dawno, dawno temu do pewnego mistrza zen przyszedł człowiek i powiedział, że nie może znaleźć dla siebie partnerki, która by mu odpowiadała i którą kochałby do końca życia.
- A jaka miałaby być ta kobieta? - zapytał mędrzec.
Człowiek zastanowił się chwilę, a potem rzekł:
- Tęsknię do kobiety kochającej, mądrej, odpowiedzialnej, szlachetnej, radosnej, czułej, wrażliwej, delikatnej, pięknej, zmysłowej, zaradnej, silnej, samodzielnej... która kochałaby mnie do końca życia.
Dodał jeszcze kilka równie rzadkich cnót, po czym zapytał mnicha, co ma począć.
Mędrzec zajrzał mu głęboko w oczy i powiedział:
- Znam absolutnie pewny, lecz bardzo trudny sposób, dzięki któremu spotkasz właśnie taką kobietę.
- Jaki to sposób?! - zapytał ucieszony człowiek. - Jeśli mi go zdradzisz, oddam ci wszystko, co posiadam!
- Niczego od ciebie nie potrzebuję - odpowiedział mistrz. - Musisz mi tylko przysiąc, że z niego skorzystasz.
Człowiek przysiągł na wszystkie świętości, że zastosuje się do rady mędrca, a kiedy trochę się uspokoił, mistrz z naciskiem wyszeptał mu do ucha:
- Jeśli pragniesz spotkać kobietę kochającą, mądrą, odpowiedzialną, szlachetną, radosną, czułą, wrażliwą, delikatną, piękną, zaradną, silną i samodzielną - to najpierw sam musisz się takim stać. Tylko w ten sposób ją znajdziesz. A nawet jeśli jej nie spotkasz, nie będzie to już wtedy miało dla Ciebie większego znaczenia.
skomentuj: |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:59, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Moja przyjaciółka odbiła mi chłopaka
...Dziś jest ,,ten" dzień. Dziś mija 6 miesięcy od mojego związku z Maciejem. Jestem szczęśliwa, ciągle się uśmiecham. To pewnie przez tą pogodę: słońce rozświetla całe niebo, a jego promienie ,,łaskoczą" każde wargi, aż ,,wykrzywiają" się w gorącym uśmiechu.
Idę na polanę, by nazrywać fiołków do wazonika. Patrzę na zegarek -, o, za niecałe dwie godziny mój Maciej przyjdzie do mnie. Ciekawe co dziś przyniesie... Ostatnio było pięć czerwonych różyczek, może teraz będzie ich sześć? Mnie jest wszystko jedno - najważniejsze, żeby był on, we własnej osobie. Nie mogę się doczekać. Chcę spojrzeć w jego błękitne oczy, zatopić się w tym czułym spojrzeniu, dotknąć jego warg moimi ustami. Och! Chcę krzyczeć z radości! Boże, dzięki ci, że dałeś mi tyle szczęścia, że zesłałeś tego kochanego Aniołka na ziemię, by dawał mi tyle szczęścia, tyle radości co dnia... Nachylam się - w zielonej trawie rośnie pęczek fioletowych, aromatycznie pachnących fiołków. Zrywam kilka gałązek... ,,Jestem zakochana!" - mówię do kwiatków, patrząc w ich płatki tak, jakby mnie rozumiały. W pewnym momencie słyszę chichot, jakoś dziwnie znajomy. Podnoszę głowę, wstaję... Na drugim końcu polany zauważam dwie sylwetki. Chłopaka i dziewczyny. Nie widzą mnie... Biegną, trzymając się za ręce. Są tacy szczęśliwi, prawie tak, jak ja i mój Maciej... Kochany Maciej... Ten chłopak przypomina mi sylwetkę jakiejś znanej osoby, ale nie mogę nikogo skojarzyć z tą kurtką...? Jednak... Coś mi świta... Ten czarny rękaw... Ten biały napis ADIDAS... Hmmm... Wiem!... Patrzę i patrzę, aż w końcu przestaję widzieć. Ostra, mleczna mgła zasnuwa moje oczy... Czuję napływające łzy, kręci mi się w głowie. Z mej twarzy znika uśmiech, czuję jakąś pustkę w sercu... Idę powoli w stronę pary. Nogi mam jak ,,z waty". Boli mnie głowa. Szczęśliwa para odwraca się do mnie bokiem. Chłopak przytula dziewczynę, aż w końcu zaczyna ją całować... Tak namiętnie, a zarazem czule obejmuje ją swymi silnymi ramionami. Przyglądam się dziewczynie. Taka znajoma... Może ze szkoły? Podchodzę bliżej, jestem około stu metrów od nich, gdy krew w żyłach zaczyna mi szybciej pulsować. Serce bije jak oszalałe, a nogi odmawiają posłuszeństwa... Widzę ich w całej okazałości... Takich szczęśliwych, zakochanych. Zauważają mnie. Speszeni przestają się całować. Ich dłonie rozplatają się, a wzrok ,,biega" po polanie omijając moją osobę. Stoimy naprzeciwko siebie, jakby do pojedynku. Mój wzrok wędruje od niej do niego. Patrzę i nie rozumiem albo... Albo nie chcę rozumieć?... Tak! Tak właśnie jest. Nie chcę zrozumieć, że w dniu, w którym powinnam cieszyć się życiem - straciłam radość i pogodę ducha. Straciłam wszystko. Dobry humor, szczęście, radość oraz to, co najważniejsze - chłopaka, którego kochałam z całego serca i przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra... W jednej chwili cały świat zwalił mi się na głowę. Wszystko co tak skrzętnie zbierałam, by być szczęśliwa, rozsypało się i na pewno nie da się ułożyć z powrotem. Stoimy tak naprzeciw siebie, aż w końcu Maciej rusza się i ciągnie za sobą speszoną Asię. Są teraz na wyciągnięcie ręki... Mogę ich uderzyć w twarz. Mogę na nich nakrzyczeć, ubliżać... Nie robię nic. Stoję, patrząc niewidzącym wzrokiem w przestrzeń. W piękne słońce, bezchmurne niebo... W świat, który dotychczas był dla mnie taki łaskawy, taki wspaniały. A teraz? Stał się szary, ponury i niesprawiedliwy.
- Tak jakoś wyszło... - Maciej próbuje się tłumaczyć. - Dziś jest rocznica - mówię, jakbym nie słyszała tego, co powiedział.
- Jaka? - pyta Asia.
- Nasza... - zaczyna Maciej, ale nie pozwalam mu dokończyć:
- Już nie nasza. Jeśli chcesz - może być twoja. Nie ma już ,,nas". Jesteście ,,wy". Mnie już nie ma - mówię to ledwo dosłyszalnie... Odwracam się. Patrzę na moje trzęsące się dłonie i łzy, które kapnęły na palce i... fiołki, które miały pachnieć w moim pokoju. Rozwieram ręce, a fiołki, jak za błyśnięciem czarodziejskiej różdżki, spadają w trawę, powoli ginąc w roślinkach. Odchodzę. Z podniesioną głową, ale ze złamanym sercem. Łzy płyną strugami, a ja nic nie czuję, nic poza zdradą..., nic poza nią.
Jakimś cudem doszłam do domu. Leżę na łóżku, przytulając mojego kochanego pocieszyciela - misia. Dopiero teraz uświadamiam sobie, co się stało. Spoglądam w czarne guziki misiaczka, czyli w jego oczy. Są takie smutne. Wspominam. Powracam myślami do tego, co już nie powróci... Odeszli... Nie ma ich. Zostawili mnie samą. NIENAWIDZĘ ich. Łzy nie przestają płynąć. Dlaczego? Pytam miśka. Brak odpowiedzi. Szkoda, że nie możesz mi pomóc, och, jaka szkoda! Nie istnieje dla mnie przeszłość, teraźniejszość, a już tym bardziej przyszłość. Pozostała nicość... Nicość... Na ścianie wisi zdjęcie. A na nim Maciej, obejmujący mnie. Krajobrazem jest wodospad w Szklarskiej Porębie. Kamieńczyk... Wodospad, nad którym Maciej pocałował mnie po raz pierwszy... Było tak cudownie... Łzy przestały kapać. Pewnie zabrakło... Przecieram powieki. Ciągle zastanawiam się nad dalszym życiem. Wyobrażam sobie imprezy, na których będę musiała oglądać pewną parę, która zniszczyła mi życie... Spoglądam na zdjęcie... Bez namysłu biorę do ręki szklankę z herbatą.... Wypijam... Z całej siły rzucam w wiszącą ramkę, a w niej... on... i ja... Huk. Zdjęcie spada. Nie płaczę... Podnoszę z ziemi większy kawałek szkła i... patrzę jak z nadgarstka sączy się krew. Coraz więcej krwi i więcej... Przez mgłę widzę misia, na którego spadają strużki czerwonej wody... Nie czuję nic. Po raz drugi nic nie czuję. Żadnego bólu, po prostu nic. Przymykam powieki... Już nikt nie będzie wam przeszkadzał, nie będziecie mieć wyrzutów sumienia, nie musicie się ukrywać... Mamo przepraszam, ale Maciej i Asia też chcą być szczęśliwi, a ja przeszkadzałabym im w radości, której każdy chce w swym życiu zaznać... Gdzieś w oddali słychać śpiew Stachursky'ego - ,,Czuję i wiem"... Ginie... Ginę ja...
skomentuj : |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:57, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Miłość na odległość
Nareszcie, zbliża się ta godzina, przyjazdu Michała. Michała - chłopaka, którego kocham nade wszystko. Kocham i nigdy kochać nie przestanę! Przyjechał! Widzę go, przytulam, całuje,ale jest coś nie tak. Wzrok nie jest taki ja dawniej, jego ramiona nie trzymają mnie w ogóle, a pocałunek - nie ma żadnego!
- Czy wszystko w porządku? - Pytam z nikłym uśmiechem na twarzy, lecz widziałam, że jego uśmiech znika, tak jak okręt za horyzontem.
- Moniko ja... - Urwał
- Nic nie mów! Ja wiem, że mnie bardzo kochasz. Nie musisz mi...
- Nie!!! - Krzyknął
- Co nie? - Widząc w jego samochodzie jakąś dziewczynę, zapytałam - A, to pewnie ta twoja kuzynka, o której pisałeś mi w listach. Tak?
- Nie! Moniko! Ty nic nie rozumiesz. Ja Cię już nie kocham, a ta dziewczyna w samochodzie to Anita, moja nowa dziewczyna.
- Co?! - Mówiąc to łzy płynęły mi z oczu jak fala morska.
- Widzisz Moniko, jest takie przysłowie: samochód sprzedawaj daleko od domu, a dziewczyny szukaj blisko domu.
Powiedział i odszedł. Co to ma znaczyć? Czy to już koniec mojego szczęścia? Dlaczego? - Myślałam.
Wybiegłam z mieszkania. Wybiegłam by zatrzymać moją jedyną miłość - krzycząc wbiegłam pod ruszający samochód. Dobrze wiedziałam, co robię. Kocham go i nigdy nie przestanę, bo jak mogę pokochać kogoś innego nie żyjąc na tym świecie. Tak właśnie umierają myślałam: Jestem,ale czy na pewno? Żyję,ale czy napewno tak jak chciałam? Wiem jedno, teraz już zawsze szcześliwie!
skomentuj : |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:52, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
*Przygoda nad morzem część 1 *
Był zwyły smutny letni dzień . 16-letnia Basia już dawno zapomniała co to znaczy kochać i być kochanym i było jej z tego powodu bardzo przykro . Kiedy szła ulicą i widziałą jakąś pare trzymających się za ręce ludzi lub całujących odwracała ze smutkiem twarz . Dziewczyna taka jak ona nie powinna miec kompleksów a jednak ona miała . Myslała , że to z powodu jej budowy (była grubej kości ) nie ma chłopaka Była zwykłą dziewczyną średniego wzrostu o zielonych oczach , i ładnym uśmiechu i ciemnych włosach . Tego lata postanowiła to zmienić . Powiedziałą sobie , że jak pojedzie nad morze to odmieni całe swoje zycie , a zacznie od siebie Basia zaoszczędziła mnóstwo gotówki . Postanowiła , że za to wszystko wybierze się do : fyzjera , kosmetyczki itp . Myśliała , że dzięki temu ktoś ją wreszcie pokocha .
Był letni dzień - dzień wyjazu i Basia była bardzo podniecona . Wiedziala , że pozna wielu ciekawych ludzi . Nic nie mogło popsuć jej humoru nawet to , że jakis palant jadący szybko autem rano kiedy szła po bułki do sklepu opryskał ją wodą z kałuży . Kiedy pakowała się na wyjazd miała szeroki uśmiech na twarzy wiedziała , że rozpocznie się nowy etap w jej życiu - etap zmian . Kiedy się spakowała pobiegła pożegnac się ze swoją najlepszą wprawdzie jedyną przyjaciółką Anią . Basia jednak nic nie zdradziła przyjaciółce o swojej metamorfozie , która ma nastąpić niebawem . Ania była krótko obciętą szczupłą blondynką o niebieskich oczach . Zawsze miała wieksze powodzenie u płci przeciwnej .
Basia siedząc w pociągu i patrząc przez mokre od padającego wciąż deszczu szyby rozmyślała jakie było dotad jej życie
-Wogóle nie wyróżniłam się przez całe życie z szarego tłumu . Kto pokachałby taką szarą myszke jak ja ? Wszystkich obiektem pożądania jest Doda , Aquilera .
Z takimi myślami biła się przez całą droge trwającą kilka ciągnących się w nieskończoność godzin . Od czasu do czasu przez ciemne chmury przebijały ciepłe promienie słoneczne , które odbijały się od jej kasztanowych włosów . Kiedy wreszcie podróż dobiegła końca Basia była bardzo zmęczona . Szybko jednak odnalazła ciocię na peronie i razem udały się w stronę jej domu
To tyle na dziś akcja się rozkręca prawda . Powiem wam tyle że mężczyzna =D pojawi się już w następnej części pozdrawiam papapa |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:47, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Oprócz pełnych stosunków płciowych, ludzi (a także niektóre gatunki zwierząt) cechuje też cały zakres innych zachowań seksualnych. Zaliczają się do nich flirtowanie, uwodzenie (czyli zachowania i działania mające na celu zainteresowanie sobą potencjalnego partnera seksualnego), petting (czyli pieszczenie narządów płciowych lub innych stref erogennych partnera, które może doprowadzić do orgazmu, ale z wyłączeniem immisji członka do pochwy), masturbacja {autoerotyzm} (czyli doprowadzanie się do orgazmu bez fizycznej aktywności innej osoby). |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:43, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
A jednak coś napisze:P
Seks, sex (łac. sexus - płeć), w znaczeniu ogólnym całość życia erotycznego człowieka, wynikająca z podziału na dwie płci, w znaczeniu węższym stosunek płciowy. Stosunek płciowy może być zbliżeniem dwóch osób płci przeciwnej lub tej samej (zob. homoseksualizm), a także większej liczby osób (zob. seks grupowy).
Seks oralny miało 60% badanych osób, stosunki przedmałżeńskie 40%, a doświadczenia homoseksualne 25%. 15% mężczyzn w USA między 16 a 25 rokiem życia ma za sobą doświadczenia homoseksualne stałe bądź okresowe, z czego 18% tyle samo doświadczeń homo- i heteroseksualnych, a 4% to osoby o wyłącznie homoseksualnych przeżyciach.
Masturbacja jest zjawiskiem powszechnym. Uprawia ją 92% mężczyzn i 62% kobiet.
Średnia długość prącia we wzwodzie wynosi 15,25 cm, ze średnim odchyleniem 1,96 cm (pomiary wykonywane przez osoby badane). |
|
|
kamillek1 |
Wysłany: Czw 13:38, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Ktośku ty łośku |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:38, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
i nie pytać czemu bo dam bana |
|
|
ktos104 |
Wysłany: Czw 13:37, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
Ja się nie wypowiadam na ten temat bo nie mam o tym pojęcia <niestety> |
|
|
kamillek1 |
Wysłany: Czw 13:36, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
No Maver zaczynaj te twoje tamty |
|
|
kamillek1 |
Wysłany: Czw 13:16, 09 Lut 2006 Temat postu: PRZYPOMNIENIE |
|
Absolutnie, kategorycznie, zabrania się dodawania odnośników (linków) do stron z materiałami erotycznym i, pornograficznymi, oraz do materiałow nienawiści etnicznej i religijnej. |
|
|